Rozdział
8
Zaczęła
się sobota więc wstaliśmy bardzo późno. Dopiero o 13 byliśmy
ubrani i po śniadaniu. Razem z Ross'em pokazaliśmy wszystkim
zdjęcia i zaczęliśmy się z nich lać.
Była
ciepła sobota w Los Angeles więc postanowiliśmy iść na plaże.
Spakowaliśmy potrzebne rzeczy i ruszyliśmy na piechote. Po drodze
na ulicy dużo fanek zaczepiało R5 ale nie marudziłam. Doszliśmy
po kwadransie. Wybraliśmy miejsce w cieniu, rozłożyliśmy kocyk,
piłki, jedzenie i ręczniki. Rydel smarowała się właśnie kremem
gdy ja w stroju wbiegałam do wody, chłopcy pobiegli za mną.
Bawiliśmy
się super. Podtapialiśmy się nawzajem. Ross mnie podniusł i
wyrzucił w górę, wpadłam do wody. Udawałam złą i obrzucałam
go glonami. Po chwili doszła do nas Rydel. Chłopaki rzucili się na
nas i obrzucali nas glonami, oblewali wodą a czasem nawet błotem.
Po godzinie zabawy wróciliśmy na kocyk gdzie zajadaliśmy się
hot-dogami , cukierkami i pizzą. Postanowiliśmy zagrać w butelkę.
Pierwszy kręcił Riker i wypadło na Rockiego który wybrał prawdę.
- No to braciszku, czy podoba ci się Oliwia?-spytał.
- Sczerze to tak ale jako kumpela.
- No dobrze zaliczam ci , kręć.- Riker podał mu butelke. Wypadło na Ross'a .
- To prawda czy wyzwanie? - spytał Rocky.
- Eh wyzwanie, zaszalejmy. - powiedział blondyn.
- Masz pocalować Ratliff'a w policzek! - zaśmiał się brunet.
- Co? Ale...nooo.- jęczał Ross. W końcu zbliżył się do Ell'a . - A nie mogę oddać fanta?- spojrzał na siebie i zobaczył że jest w samych kompielówkach.
- Możesz ale nie znajdujemy się akurat na plaży nudystów, niestety.- Rocky kiwnął głową żeby zaczynał. W końcu pocałował go w ten policzek.
- Bleee...podaj mi tą butelkę.- grali sobie do wieczora aż w końcu poczuli głód.Postanowili że pojadą do rodziców Lynchów
Gdy
dojechaliśmy Stromie i Mark przywitali R5 z otwartymi ramionami,
później Ross przedstawił mnie jego rodzicom. Zjedliśmy u nich
pyszną kolacje i wszyscy rozeszli się do pokojów. Zostałam sama w
salonie.
- A zapomniałbym! Choć. - Ross zawołał mnie z góry.
- No po co miałam przyleść? - spytałam się chłopaka.
- Słuchaj jest sprawa, no bo nie mamy gościnnego no i chyba...-zaczął.
- No i chyba muszę wracać do pokoju w szkole. No to dobranoc.- zaczęłam się wycofywać ale złapał mnie za rękę.
- Chodziło mi o to że byś musiała spać ze mną. Nie puszcze cię samą w te cienośći więc zapraszam.- pokazał rękami swój pokój.
Położyłam
rzeczy na podłodze i czekałam aż Ross wyjdzie z łazienki. Miał
na półce dużo zdjęć z dziecinstwa.
- Fajne prawda?- spytał z tyłu a ja podskoczyłam.
- Sorry ja tylko tak...
- Nic się nie stało.-machnął ręką.
- Jesteś bardzo podobny do Rikera, wiesz?
- Serio? Każdy tak mówi...toaleta wolna.
Gdy
weszłam do łazienki zaniemówiłam. Była piękna. Wielki prysznic,
dywan na środku, różne żele a cała była z różowo-żółtych
kafelków.
- Korzystaj z czego tylko chcesz.- puścił oko i wyszedł. Tak zrobiłam.
Zajebisty. Czekam na next. ^.^
OdpowiedzUsuń