Skończyłam własnie pakować ostatnie rzeczy do mojej torby. Byłam strasznie szczęśliwa że dostałam się do prywatnej szkoły w U.S.A . Już chciałam wychodzić ale nagle przypomniałam sobie że zostawiłam coś czego nie mogę tutaj zostawić, to coś musi być ze mną. MP4, nie to nie to. Zdjęcia? Może...ah tak! Spakowałam najpiękniejsze zdjęcia i oczywiście wszystkie plakaty moich ulubionych cele brytów.
- Oliwia! Wychodzisz? - usłyszałam krzyk mamy z dołu.
- Tak, tak. Już! - chwyciłam torbę i zbiegłam na dół.
- Chwała bogu , myślałam że już nie zejdziesz. Ile można siedzieć w pokoju...
- Jeżeli gdzieś wyjeżdżasz to...długo.- odparłam.- Jedziesz ze mną na lotnisko?- spytałam.
- Nie mogę skarbie. Nie myśl teraz o tym. Zastanów się lepiej jak mi podziękować że kazałam ci się tyle uczyć tego angielskiego. Beze mnie byś tam długo nie była. Tata czeka w aucie, kocham cię.- przytuliła mnie.
- Ja ciebie też. Zadzwonię później...chyba.- wybiegłam z domu do samochodu.
Ojciec spakował moje walizki i odjechaliśmy. Pewnie ciekawi was dlaczego żaden z przyjaciół nie przyszedł się pożegnać. No cóż mam jedną przyjaciółkę która teraz jest na Bachama ( takie miasto, chyba. ) więc tak jej nic nie mówiłam. Po 15 minutach dojechałam. Pożegnałam się z ojcem i zagapiłam się w jego zaszklone oczy, powiedziałam żeby się uspokoił.
- Ja po prostu nie chce żegnać się z moją córeczką...
- Tato, proszę...zadzwonię. Dla mnie to też nie jest łatwe. Papa. - poszłam w mały korytarzyk który prowadził do samolotu.
Zajęłam miejsce przy oknie a obok siedziała jakaś mała dziewczynka która oglądała na telefonie jeden z teledysków R5. Też lubiłam ten zespół, to ich plakaty mam teraz w torebce.
- Lubisz R5?- spytałam dziewczynki.
- Nie ja ich nie lubię...ja ich kocham. - dodała z uśmiechem.
- Ja też. Jestem Oliwia.- przedstawiłam się.
- Ja jestem Nikola, ale wszyscy mówią mi Niki. Dziwnę.
- Na mnie też mówią zdrobniale. Według nich jestem Liwia.- zaśmiałam się.
Cały czas gadałam z dziewczynką o R5, o tym jaką najbardziej lubimy piosenkę i dowiedziałam się że mam dużo wspólnego z Nikolom , szkoda że nie była w moim wieku.... Po pewnym czasie przeprosiłam ją i zasnęłam.
Czułam się jak na chmurce. Dlatego że fotel był miękki a samolot lekko się kiwał. Niki obudziła mnie mówiąc że jesteśmy już na miejscu, ona wysiadła ze mną i czekała na środku na rodziców którzy się nie pojawiali. Postanowiłam że z nią zostanę bo dobrze wiedziałam jak to jest czekać na rodziców jako mała dziewczynka. Najpierw się nie przejmujesz, później trochę się boisz a na końcu zaczynasz płakać i krzyczeć mamo. Ona była na 2 poziome, może byłaby już na 3 gdybym ją nie uciszała. Po pewnym czasie zaczęłam dostawać spazmy. Zaczęłam słyszeć jakieś szybkie kroki i ktoś mnie naglę odepchnął, zobaczyłam zestresowaną kobietę przytulającą dziewczynkę. Poczułam ulgę bo nie wiedziałabym co zrobić gdyby ona została sama.
Kobieta podziękowała mi za " opiekę " i odeszła. Postanowiłam że złapie taksówkę i wyruszę do akademika.
----------------------------U LYNCHÓW :) .-------------------------
- Ross szybciej!!! - krzyknęła do mnie Rydel z dołu.
- No jestem. - powiedziałem do niej jak zszedłem. - O co takie halo?
- O to że musimy już jechać do tej nowej szkoły, a niby o co?
- Ale ja nie chce! - tupnąłem nogą jak małe dziecko.
- Co za różnica? Mieszkamy w przedmieściach a szkoła jest w centrum.- wtrącił Riker.
- No...no ale jeśli tam jest zabroniona różowa bielizna?- spytałem.
- No to podciągnij spodnie, proste. - oczywiście że tak powiedział bo on zawszę nie ma opuszczonych spodni.
- Pani idealny się znalazł!
- Okey dość tego!! Macie przestać się kłócić! Jedziemy tam Ross i koniec kropka! - wkurzyła się Delly.
- No dobra...sorry Rikuś.- powiedziałem do brata.
- Ja też sorry.- przybiliśmy piątkę i dodał szeptem. - Jeszcze raz mnie nazwiesz " Rikuś'em " a inaczej pogadamy.
Pożegnaliśmy się z rodzicami i najmłodszym naszym bratem który nie jechał z nami do tej szkoły. W aucie każdy zobaczył że dostałem focha , no ale co miałem zrobić? Szkoła jest dla mnie czymś nie normalnym! Całe życie uczyłem się w domu i nagle do szkoły! To jest wręcz śmieszne. Gdy dojechaliśmy wszyscy wyskoczyli jak poparzeni z taxi tylko ja spokojnym krokiem wyszedłem z auta, zirytowałem tym w sumie resztę. Wzięliśmy bagaże i weszliśmy do holu. Rydel miała pokój z dziewczyną która jeszcze nie dotarła, Rocky miał ze mną co oznaczało totalne szaleństwo a Riker z Ratliffem. Pobiegliśmy do windy, weszli wszyscy prócz mnie.
- Widzisz jak byś nie strzelał fochów to byś zdążył!!- krzyknął Rocky z windy.
- No i co z tego!? - krzyknąłem do siebie. Odwróciłem się i popatrzyłem na chwilę do tyłu i nagle wpadłem na dziewczynę.
Rewelka ! Świetny rozdział. Wspaniale piszesz. Jestem tu pierwszy raz i na pewno nie ostatni. Hehe. Myślę, że Ross wpadł na Olivię. ^^ Już nie mogę się doczekać next. :D
OdpowiedzUsuńPS. Jak znajdziesz chwilę, to zapraszam do mnie : http://here-comes-forever-r5-story.blogspot.com/ Pozdrawiam. :)
Dzięki. Mam z sobą 5 blogów i to pierwszy koment w mojej " karierze " ;) . Dziękuje Becia i wpadne na twojego bloga :D . Pozdrawiam :)
Usuń