Rozdział 18 .
Oczami Liw.
Byłam zła , naprawdę bardzo zła! Dlaczego? Dlatego , że mój chłopak cały czas lampi się na moją rodzoną siostrę! No jak tak można!? On podrywa moją sis a jej to się najwyraźniej podoba! Przecież wie , że to mój chłopak a nie jej. Jezu , przejmuje się. Tak przejmuje!! Zawszę byłam mało zazdrosna ale ostatnio to się zmieniło , teraz mam być o kogo!
Szliśmy parami , prawie parami -,- . Riker i Rocky hihrali się na przodzie, Delly i Ell byli na środeczku a Ross i Julka razem. Kto został sam jak palec? Ja! Byłam jeszcze bardziej wściekła!
- A co tam , i tak mnie nie widzą , nie przejmują się. Oleje to. - pomyślałam i przystanęłam. Gdy zobaczyłam że mnie nie widzą , po prostu skręciłam w boczną uliczkę.
Szłam sobie najspokojniej w świecie gdy spotkałam znaną mi , wcześniej poznaną osobę , Cassidy.
- Hej, Cassidy. To ty? - spytałam.
- Oliwia! Cześć , tak to ja we własnej osóbce!
- Hah. Zapraszam cię na lody. Co ty na to?
- Jasne, spoko! Bardzo mi miło!
- Chodź. - zaprowadziłam ją do ulubionej lodziarni Ross'a . Ross właśnie, na jego myśl od razu czuję ten smutek. Cassi od razu to zobaczyła.
- Coś się stało?
- I tak i nie...
- Powiedz, ulży na pewno. - uśmiechnęła się przyjacielsko a ja jej opowiedziałam o Ross'ie i mojej siostrze.
- Ale Lepa. Kiepsko masz...ale on cię na pewno kocha!
- Serio tak uważasz?
- Czy uważam...hmmm ja w to wierze! Moim zdaniem musisz z nim poważnie porozmawiać! - zobaczyła na swojego samsunga i oznajmiła że musi lecieć.
Po długim czasie , zorientowałam się że nie dostałam żadnego SMS'a ani nikt nie zadzwonił pytając gdzie jestem.
- Pewnie za dobrze się bawią...- z rezygnacją opuściłam głowę a małe, pojedyncze łzy ściekały mi z policzków.
Wróciłam smutna do pokoju gdzie nie zastałam nikogo. Myłam się z godzinę żeby zabić czas. Ubrałam w ciepłą piżamę i zaczęłam oglądać na you tube jakiś polski serial , ponieważ dawno już nie słyszałam tego języka.
Przyjaciele wrócili po 23 godzinie. Śmiali się ale nawzajem uciszali. Gdy mnie w końcu zobaczyli , umilkli.
- Cześć...i jak było na pizzy? - spytałam pierwsza.
- Super! Szkoda że ciebie nie było , mogłaś iść przecież z nami! - powiedział Ross, co mnie wkurzyło na maksa!
- Ale ja przecież z wami byłam!! Mam gdzieś was wszystkich! Do widzenia! - wstałam i szybko ubrałam buty, wzięłam telefon i opuściłam pokój.
Oczami Rydel.
Dopiero po długiej chwili ogarnęłam co się wydarzyło. Wszyscy stali gapiąc się na drzwi w który już dawno zniknęła Liw.
- Wszyscy stąd wynocha! Prócz ciebie Ross... - powiedziałam
- A to niby dlaczego ja? Ja nic nie zrobiłem! - bronił się.
- Zrobiłeś...zaraz się dowiesz. - czekałam aż każdy opuści pomieszczenie. Wzięłam mały kluczyk i zamknęłam drzwi na klucz co lekko przeraziło blondyna.
- No dobraa....o co ci chodzi? - zaczął.
- Nie zastanawiasz się dlaczego Liw jest taka!?
- No trochę. Może ma okres, hormonu buzują...a może jest w ciąży! - przeraził się po czym spokojny dodał - A no tak...jeszcze nie mieliśmy pierwszego razu.... - Patrzyłam na swojego brata z miną " WTF " .
- Coooo!!!??? Wcale nie o to cho! Ona jest zazdrosna durniu!
- Nie przesadzasz?
-Nie. Cały czas podrywasz jej siostrę i nawet jej nie zobaczyłeś gdy szła z nami do pizzeri! Słuchaj , ona ma dużo powody do zazdrości!
- Chyba masz racje...idę ją szukać! Wrócę raczej późno! - Ross zbierał się do wyjścia.
- Dobra powodzenia. Zadzwoń za godzinę mówiąc że żyjesz. - rozkazałam.
- Dobrze mamusiu! - walnął tekst i wybiegł.
Oczami Ross'a .
Szukałem ukochanej wszędzie ale za diabli , nie mogłem ją znaleść! Dzwoniłem to nie odbiera , pisałem to nie odpisze. No co zrobisz? Nic nie zrobisz. Pozostało mi czekać...ale ja tak nie umiem! Muszę ją odszukać! Spróbowałem dodzwonić się do niej, dzięki bogu odebrała!
- Halo? - usłyszałem lekko zapłakany głos, co mnie zmartwiło.
- Liw? Kochanie , powiedz gdzie jesteś!
- A po co? I tak nikt o mnie nie pamięta a ja nie jestem ci potrzebna...
- Co? Ty jesteś mi baaardzo potrzebna! Liw, ja ci to wszystko wytłumaczę. - czekałem na jej odpowiedz ale usłyszałem tylko " rozmowa została przerwana" Usiadłem zmartwiony na ławce. Schowałem twarz w dłonie, byłem w kropce. Poczułem że ktoś usiadł obok mnie , ale miałem to gdzieś. Miałem cały świat gdzieś prócz Liw.
- Tłumacz. - usłyszałem i przytuliłem dziewczynę bez zawahania.
- Oliwia. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie! Dzięki tobie czuje to uczucie które jeszcze nigdy nie czułem! Te uczucie to miłość. Jakby nie ty to bym sam teraz siedział w tym zakichanym pokoju, jadł chipsy lub brzdąkał na gitarze! Wybacz każdy mój błąd, wybacz mi każdą przykrość którą ci sprawiłem ale zaufaj w moją miłość którą ci daje. Proszę. - zacząłem płakać , ale tak na prawdę. Ona też się rozkleiła i się całowaliśmy. Zabrałem ją do pokoju gdzie poszliśmy spać zmęczeni dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz